Jedni kupując dużo za małe pieniądze, inni szukają jakości. Ja należę do tej drugiej grupy, wolę mieć mniej, ale za to być zadowolona z produktu. Dotyczy to również kosmetyków. 


Opis producenta

Dr. Santé Maska do włosów z olejem macadamia i keratyną odbudowująca, ochronna.

Gładkie i lśniące włosy. Do włosów osłabionych.

Formuła serii «Macadamia Hair» wykorzystuje unikalne, odbudowujące i ochronne właściwości Oleju Macadamia, bogatego w kwasy tłuszczowe, który wygładza włosy a przenikając w głąb łodygi włosa odbudowuje jego warstwę lipidową. Efektywnie działające Oleje Monoi i Moringa otulają włosy nieodczuwalnym filmem chroniącym je przed szkodliwym wpływem czynników środowiskowych. Keratyna jako podstawowy budulec włosa przenika do miejsc wymagających dodatkowego wzmocnienia, przeciwdziała kruchości i rozdwajaniu końcówek włosów. Otulając włos od zewnątrz zatrzymuje w nim wilgoć. Proteiny soi odżywiają włosy i dodają im blasku.

Maska przenika w głąb włosa, odżywia i przywraca siły. Otulając włosy od nasady do końcówek, skutecznie wygładza łuski łodygi włosa podniesione w wyniku intensywnego stosowania urządzeń do stylizacji. Po zastosowaniu maski włosy stają się wygładzone, jedwabiście miękkie, łatwo się rozczesują.


Skład na opakowaniu jednak trochę się różni. Wypadałoby, aby producent miał aktualny skład na stronie.


Jak ze składem?

Na początku składu mamy emolient,  dalej substancje emulgujące, powierzchniowo czynne (nie Sls). Dalej silikony.  Mniej więcej od połowy składu cenne oleje jak makadamia, kokos, ekstrakty roślinne z owoców Gardenii, dalej proteiny sojowe, keratyna i znów silikony, substancje zmiękczające. Na koniec mieszanka konserwantów. Ogólnie skład wygląda bardziej na chemiczny, niż naturalny, raczej nie polecałabym stosować na skórę głowy, zwłaszcza gdy mamy wrażliwą. 

A co piszą na opakowaniu?


"0% "Zachęcające, czyż nie?

W środku dużego 1000 ml opakowania znajduje się średnio gęsta maska, która ma ładny, ale nieco sztuczny zapach.  Nie jestem zwolenniczką tak dużych opakowań, o czym już kiedyś pisałam na blogu. Skoro jednak już mam tą Maskę, to chciałam ją wypróbować.



Maski zużyłam obecnie pół opakowania, więc pora na moją opinię.  Z ostrożności nakładałam ją tylko od połowy długości włosów. 500 ml maski poszło mi w dwa miesiące, czyli maska ma przeciętną wydajność.


Jak z działaniem?

  • Czas trzymania Maski na włosach to 1 - 2 minuty, nie ma potrzeby dłużej, bo działanie wcale nie jest lepsze, a ja nie mam czasu siedzieć tyle z maskami na głowie, wolę położyć olej przed myciem. 
  • Maska jest łatwa do spłukiwania, ale w trakcie zmywania widać  naprawdę dużo piany, pewnie dlatego, że w składzie są substancje pianotwórcze. Stąd też i maska pomaga domyć oleje, bo działa emulgująco.
  • Maska absolutnie nie należy do ciężkich, mocno odżywczych produktów, a tego spodziewałabym się po tego typy produkcie. 
  • Czy odbudowuje, zapobiega rozdwajaniu? tego nie wiem, gdyż moje włosy obecnie  nie mają takich skłonności,  nie dawno mocno je skróciłam, nie farbuje.  Są jednak suche, jak to kręcone i  po tej masce nie zauważyłam, aby ta skłonność się pogłębiła.
  • Włosy po wysuszeniu faktycznie są lekkie, gładkie, miękkie, mają połysk. Jednak brak im tego czegoś.
  • Zabrakło mi, aby włosy lepiej się kręciły. Ostatnio w odżywkach do włosów szukam właśnie takiego działania. Skoro jakiś produkt może wydobyć skręt, to taki chętniej stosuje, ta maska nie należy do moich ulubionych. 
  • Bardziej to taka  lekka odżywka do włosów niż Maska, ale skoro producent tak nazwał jego wola. 
Nie polecam i nie odradzam, jak lubicie duże pojemności to można spróbować. Mnie nie zachwyciła. 


Komentarze

  1. Miałam spray z tej linii - nie zachwycił mnie ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. kolejna maska, która swoją konsystencją przypomina mi budyń:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje się być poprawna, ale też bez większych zachwytów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Methylchloroisothiazolinone i Methylisothiazolinone, albo jeden z tych składników były zakazane w kosmetykach niespłukiwanych, a w tym roku zostały zakazane przez KE do produkcji kosmetyków sprzedawanych na terenie UE. Prawdopodobnie te maski to jakieś zeszłoroczne resztki producenta, który postanowił je zapakować do dużych słoi, żeby się pozbyć jak najszybciej nadwyżki z produkcji, ponieważ za niedługo już nie będzie można sprzedawać kosmetyków z tymi składnikami. Ja też nie lubię takich wielkich pojemności, no chyba, że kosmetyk jest wybitny, a takiego mi się jeszcze nie zdarzyło spotkać. Zazwyczaj wszystko co dobre, jest małe, drogie i szybko się kończy :/

    OdpowiedzUsuń
  5. ja zawsze maski trzymam kilkanaście minut a nie 1-2 min.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba tylko ja nie jestem w stanie zużywać takich pojemności :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Na moje włosy - mogłaby okazać się wybawieniem.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @retromama.blog

Copyright © Retromama.blog