Termin przydatności kosmetyków naturalnych. Jak często zmieniam kosmetyki?


Wbrew pozorom jako blogerka nie zmieniam często kosmetyków. Zużywam je na bieżąco i nie lubię robić zapasów. Projekt Denko u mnie już się nie pojawia, więc nie widać ile obecnie zużywam. A nie mam ochoty, ani miejsca na przechowywanie pustych opakowań. Opowiem Wam jednak trochę, jak to u mnie jest z wydajnością kosmetyków, na ile mi starczają? a także jakie są daty trwałości kosmetyków naturalnych?



Kremy do twarzy


Kosmetyki do twarzy zmieniam sezonowo, czyli innych używam wiosną i latem, a innych jesienią, zimą. W ciepłe miesiące szukam lżejszych formuł, które nie przeciążają cery. Zimą natomiast moja skóra potrzebuje zdecydowanie gęstszych produktów, często opartych na olejach.
Ponieważ kosmetyki moje zazwyczaj są naturalne, krem nie jest w stanie przetrwać z jednej zimy do drugiej. Nigdy nie udałoby mi się zużyć całego opakowania przez jeden sezon. A trwałość jest zazwyczaj 6 miesięcy od otwarcia opakowania, choć zdarzało mi się np. w kosmetykach Vianek, że były to 3 miesiące.
Często, aby zużyć szybciej bardzo wydajny krem, stosuje go też do rąk. Świetny w tym wypadku okazał się Krem antyoksydacyjny Madara. Krem do twarzy zazwyczaj służy mi też pod oczy i na szyję, dekolt. Wybieram kosmetyki, które nie szkodzą na okolice oczu, a wręcz im służą, tak jak np. ta Emulsja Martina Gebhardt. Tym sposobem żaden krem u mnie się nie zmarnuje, ani nie ulegnie przeterminowaniu. Latem nie trzymam ich w lodówce, ale też nie przewożę w torebce w gorący dzień. Nie bez znaczenia jest opakowanie kremu. Na pewno te air-less i z pompką zapewnia lepszą higienę, choć nie jest w tym jakoś bardzo restrykcyjna.
Pozostałe kosmetyki do pielęgnacji twarzy również idą mi sezonowo.  Tonik, hydrolat,  Płyn micelarny, które potrafię zużywać bardzo szybko, zwłaszcza latem, więc nie mają szans się u mnie przeterminować. Jak coś mi nie pasuje, to po prostu się tego pozbywam i nie męczę cery nie odpowiednim produktem. Zdarzyło mi się wyrzucić krem do kosza i nie mam z tego powody wyrzutów sumienia.


Balsamy do ciała, Oleje, Masła


Zużywam do końca całe opakowanie w przeciągu 3-4 miesięcy. Latem idzie mi to znacznie gorzej, bo skóra na ciele jest w lepszej kondycji, często odpuszczam balsam po kąpieli. Podobnie jak kremy do twarzy zmieniam sezonowo, wybieram inne formuły i konsystencje. Zimą mogę używać tylko Masła Shea, a latem starczy mi lekki Balsam jak np. ten z Lavera, a czasem stosuje zwykły żel aloesowy.
Kwestia trwałości naturalnego oleju, masła niestety jest bardzo zmienna. Zdarzało mi się, że masło, olej zaczął pachnieć nieładnie po 3-4 miesiącach od otwarcia. Jednak takiego produktu nie wyrzucam, tylko szybko zużywam do olejowania włosów. Żaden  Naturalny Balsam do ciała nigdy mi się nie przeterminował. Trzeba pamiętać, że kosmetyki naturalne też zawierają konserwanty. Jednak najlepiej zużyć je w przeciągu 6-8 miesięcy od otwarcia. A kosmetyki do opalania, które przewozimy na plażę, nadają się do wyrzucenia po jednym sezonie.


Kosmetyki dla dziecka


Wszystko zależy od opakowania, ponieważ dla dziecka wybieram naturalne składy, staram się nie wybierać kosmetyków w słoiczkach. Nie robię też zapasów i kupuje jak coś mi się skończy.  Metalowa tubka Kremu Weleda to super higieniczne rozwiązanie, które nie zasysa powietrza do środka, dzięki czemu kosmetyk zachowuje dłużej świeżość. W kosmetykach dla dzieci pilnuje dat ważności, gdyż zazwyczaj tego typu rzeczy zużywa się bardzo wolno. Dziecko nie potrzebuje takiej ilości kosmetyku jak dorosły.  W przypadku kremu na odparzenia, jak dziecko nie ma skłonności, to jest to produkt awaryjny, który musi być w domu. Krem Weledy mam już rok i nie widzę po nim śladu zepsucia. Producent nie deklaruje daty przydatności od otwarcia, jest tylko data ważności, która jest bardzo długa.


Dezodorant, Zmywacz, Lakiery do paznokci


Lakiery do paznokci bardzo szybko mi się nudzą. Rzadko sięgam po tej sam kolor dwa razy. Nie mają szans u mnie dobić do dna, bo zazwyczaj puszczam je dalej, oddaje rodzinie. Czasem wyrzucam, jak lakier zgęstnieje i brzydko pachnie.  Zauważyłam jednak, że naturalne lakiery (te oparte na szelak) potrafią zgęstnieć po pół roku od otwarcia buteleczki.
Naturalny zmywacz do paznokci nie różni się zbytnio od tego chemicznego, tyle, że jest delikatniejszy dla paznokci.  Ten z Benecos mam już od stycznia, ale rzadko maluje paznokcie, to i zmywacz nie idzie mi bardzo szybko.
Naturalny dezodorant również jest produktem trwałym. Szklana buteleczka, atomizer, w składzie alkohol, to wszystko sprzyja zachowaniu długiego terminu przydatności. Dezodoranty, podobnie jak inne kosmetyki lubię zmieniać sezonowo. Ten Weleda o nutach świeżych mam od wczesnej wiosny i pewnie posłuży mi do jesieni.


Kosmetyki do makijażu


Najczęściej zmieniam tusz do rzęs i błyszczyk do ust, gdyż to produkty szybko psujące się. Zarówno do tuszu jak i błyszczyka szybko dostają się bakterie, więc wolę nie ryzykować, zwłaszcza z oczami. Zmieniam co 4- 5 miesięcy. Szminki do ust, te naturalne zwykle służą mi około roku.
Dłużej skorzystam z Podkładu mineralnego w proszku, w pudełku z sitkiem, które zapewnia higienę. Minerały podobno są bezterminowe, czyli nie psują się prawie wcale. Podkład, puder mogę zużyć praktycznie do końca, chyba, że znudzi mi się odcień. Podobnie sprawa ma się się z cieniami do powiek, te mineralne są bardzo trwałe. Częściej zmieniam kredki do oczu, bo zazwyczaj w ich składzie są oleje. Jak kredka zaczyna powodować łzawienie oczu, to szybko ją wyrzucam.


Pozostałe kosmetyki:

Pasty do zębów, płyny do płukania jamy ustnej, żele pod prysznic, szampony, mydła - zużywam na bieżąco. Jak zużyje, kupuje nowy, nie robię zapasów. Ostatnio mam jeden szampon  i jedną odżywkę do włosów. Żeli na wannie stoi 3 sztuki, wszystko zużyje do końca lata, a na jesień wybiorę inne nuty zapachowe.


Komentarze

  1. ja nie zwracam uwagi na termin przydatności a bardziej na zapach i konsystencję, gdy się zmienia tonie jest najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze staram się trzymać terminu ważności jeżeli chodzi o kosmetyki naturalne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podzielam Twoje zdanie w kwestii racjonalnego wydawania pieniędzy na kosmetyki a nie przeładowania szafek 10 szamponami, 20 balsamami i kilkunastoma kremikami do twarzy :D Nie rozumiem zupełnie takiego chomikowania, przecież to wszystko potem się wyrzuci..

    OdpowiedzUsuń
  4. Tez już nie robię denka. Zazwyczaj robię zdjęcie kosmetyku żeby w razie gdy data przydatności się zetrze to będę mieć pewność do kiedy mogę go używać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi z kolei latem wszelkie smarowidła do ciała schodzą szybciej, bo przy wysokich temperaturach mam skłonności do przesuszeń.
    Data ważności nie jest dla mnie głównym wyznacznikiem - większą wagę niż do daty przykładam do wyglądu, zapachu i konsystencji kosmetyku. Jeśli się zmieniają to pozbywam się produktu, nawet jeśli data jest długa. A jeśli wszystko z nim ok to potrafię używać i pół roku po terminie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja zawsze trzymam się terminu ważności w kosmetykach, jeśli czegoś nie zdążę zużyć o czasie, trafia do kosza..

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja co jakiś czas robię przegląd DAT WAŻNOŚCI swoich kosmetyków - nie chciałabym przez nieuwagę - musieć coś wyrzucić.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawa jestem tego kremu Madara :) A co do terminów ważności, to gdy mam akurat kilka np. kremów wybieram ten, któremu zbliża się termin ważności :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety projekt denko ma to do siebie, że denerwuje innych domowników. Bo otwierają szafkę,żeby wyjąć nowe mydło, a wysypuje się na nich sterta zużytych produktów.

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyznam, że nie zawsze udaje mi się dotrzymać terminu przydatności. Jeśli okres nie jest długi a z kosmetykiem nic złego się nie dzieje to stosuję dalej.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze, że przypomniałaś. Muszę zrobić chyba generalne porządki w błyszczykach czy pomadkach.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo często używam produktów po rekomendowanej dacie ważności, ale rzeczywiście jeśli otworzę to staram się zrobić to szybko. Przy kosmetykach naturalnych z łatwością da się wyczuć nieświeżość na szczęście. Ale minerały, glinki i maski algowe są wręcz "bezterminowe" ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Właśnie to mnie nieco hamuje przy zakupie kosmetyków naturalnych, że trzeba je "szybciej" zużyć z uwagi na ich krótki jednak termin przydatności.. Ja kremy po opalaniu zużywam jesienią i zimą jako balsamy do nóg ;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. zawsze zwracam uwagę na datę ważności, każdy kosmetyk zużywam do końca, projekt denko nauczył mnie tego, że nie otwieram już kilku kosmetyków z danej kategorii na raz

    OdpowiedzUsuń
  15. ja ostatnio kupiłam dwa nowe szampony, a inne stoją otwarte
    jeśli chodzi o daty staram się ich przestrzegać

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja również nie kupuję na zapas. Wolę najpierw zużyć i dopiero zaopatrzyć się w nowy np. szampon. :)
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  17. Przydatny post. U mnie najgorzej idzie zużywanie lakierów do paznokci. Tusz do rzęs wiem, że powinno się wymieniać maksymalnie co pół roku. ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Miałam ten podkład mineralny, trochę źle dobrałam odcień na odległość i mimo tego, że mam jasną skórę to w porcelain wyglądałam jak duch :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @retromama.blog

Copyright © Retromama.blog