Plan ratunkowy dla tarczycy i nadnerczy Dr Aviva Romm


Nie będzie streszczenia książki, bo takie są bez celu. Jak kogoś książka interesuje, to powinien ją kupić. Postaram się przekazać moje odczucia, co do tej książki i czy coś ona zmieniała w moim życiu?
Obecnie mamy wybór przeróżnych poradników, które oferują nam cuda w życiu po ich przeczytaniu. Czytanie takich pozycji z pewnością może wnieść do życia wiele dobrego, byle tylko porady w nich zawarte dały się wcielić w życie. Wiele autorów narzuca czytelnikowi zbyt duże zmiany w życiu, z tego powodu nie jest możliwa realizacja ich porad i taka książka ostatecznie nie wnosi nic do życia, zostaje odłożona na bok, a pieniądze wydane i stracone.

Książkę Plan Ratunkowy dla tarczycy i nadnerczy kupiłam we wrześniu i jeszcze jej nie skończyłam. Pewnie zastanawiacie się dlaczego? Ponieważ w trakcie czytania poczułam niedosyt i musiałam bardziej zagłębić się w temat m.in. pracy jelit. Od momentu kiedy zaczęłam czytać książkę rozpoczęły się powolne zmiany w moim życiu, które trwają już 3 miesiąc i wcale się nie zniechęcam. Zgubiłam ok 5 kg, co uważam za duży sukces. W talii ubyło mi 7 cm, w biodrach 4cm . Współczynnik talia-biodra obniżył się o 0,03% , niestety nadal jest za wysoki i mam podwyższone ryzyko chorób układu krążenia. Jeśli chodzi o samopoczucie, to pozbyłam się wielu dolegliwości ze strony układu pokarmowego.

Nie wdrażałam od razu całego planu ratunkowego, tylko dostosowałam jego etapy do swoich potrzeb. Nie wyobrażam sobie całkowicie przejść na dietę bezglutenową (chociaż przez pewien czas próbowałam), bez nabiału (uwielbiam jogurt i ser), tylko i wyłącznie mięso ekologiczne (w pewnym stopniu mam do takiego dostęp więc jest ok), warzywa i owoce ekologiczne (różnie bywa). Po prostu nie mam takiej możliwości, aby zdobyć wszystko z takiego źródła. A to nie znaczy, że cały plan ratunkowy poszedł na marne. Moja dieta stała się bardziej zróżnicowana, przyrządzam więcej potraw z warzyw sezonowych. Generalnie to zafascynowała mnie dieta wegetariańska i na pewno będę robić coś w tym kierunku.

Teraz dopiero widzę, że dla mnie najważniejszy jest relaks, czas dla siebie, więcej ruchu. Muszę się skupić nad ustabilizowaniem psychiki, bo z tego bierze się najwięcej problemów zdrowotnych. Brak snu wpłynął destrukcyjnie na moje ciało. Obecnie każdego poranka nie zrywam się od razu z łóżka tylko chwilę jeszcze poleniuchuję. Dla mnie Plan ratunkowy  to przede wszystkim dobre nawyki: Szczotkowanie ciała, dłuższa wieczorna kąpiel, celebrowanie spaceru, obserwacja przyrody, zapisywanie przemyśleń. Ćwiczenia jakie lubię czyli rozciągające, wzmacniające, albo jazda rowerem.Wszystko na luzie i bez przymusu, to przynosi niewątpliwe korzyści.

Uważam, że obsesja odnośnie jedzenia również może stać się przyczyną dolegliwości psychicznych. Nie mam zamiaru też dojeżdżać 30 km, aby zdobyć warzywa ekologiczne (kupuje te z lokalnych źródeł), czy odmówić sobie całkowicie jedzenia słodyczy. Natomiast zaczęłam bardziej zwracać uwagę na skład żywości jaką kupuje w sklepie. Nie chce jednak spędzać pół życia w kuchni i przygotowywać wszystkie posiłki sama, bo to dla mnie też jest stres. A przecież muszę mieć jeszcze siłę na zabawę z dzieckiem. Zresztą autorka wyraźnie podkreśla, że rezygnacja z pewnych pokarmów powinna być tylko czasowa i dostosowana do potrzeb.

Najbardziej wartościowe w tej publikacji są chyba kwestionariusze, dzięki którym można rozgryźć co naprawdę mi dolega i co jest tego przyczyną. Autorka jednak podkreśla znaczenie wizyty kontrolnej  u lekarza specjalisty, aby nie leczyć się na własną rękę i robić badania profilaktyczne.
Nie podoba mi się natomiast zbyt duży nacisk na różne suplementy diety. Jak dla mnie to tego jest za dużo. Doceniłam natomiast herbaty ziołowe i naturalne środki antydepresyjne. A jakie, o tym będzie następny wpis.

Odpowiadam więc na pytanie: Czy jedna książka może coś zmienić? Oczywiście że tak.

link afilacyjny w artykule 

Komentarze

  1. ooo gratuluję! 5 kg to bardzo dużo. chętnie przeczytam tą książkę, muszę sobie zamówić, choroby tarczycy są teraz powszechne niestety

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa pozycja, choć obawiam się, że jak każdy poradnik, niewiele bym z niego zrealizowała.

    OdpowiedzUsuń
  3. O jej.. raczej muszę sięgnąć po tą książkę ! :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę polecić przyjaciółce tą książkę. Ona ma problemy z tarczycą, więc może znajdzie jakieś przydatne porady w tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chętnie bym ja przeczytała, choć nie wiem czy starczyłoby mi determinacji w stosowaniu planu. Ale jak tak piszesz - może zaczęło by się od niewielkich zmian, które przyniosłyby fale sukcesu? Zapisuję sobie tytuł i przejrzę książkę przy najbliższej okazji!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram @retromama.blog

Copyright © Retromama.blog